niedziela, 12 sierpnia 2012

Kotlety jajeczne


Wstrzymałam oddech na tydzień zasłuchana w Nosowskiej. Pierwszy haust powietrza wzięłam na koncercie Męskiego Grania, po tym kiedy Kasia zaśpiewała „Kto?”. Czarowała, oj czarowała. I jak zwykle nie zawiodła – ubrana w namioto-sukienkę, z tapirem jak mała dziewczynka dziękowała publiczności. Pamiętam, że opowiadała nam krótką historyjkę, treść nieważna. Za to w pamięć wrył mi się sam początek: „Jestem piosenkarką… (śmieszek w jej wykonaniu)”. I jak tu jej nie lubić?

 
Jednak nie samą Nosowską człowiek żyje i też nie samym kompotem ani słońcem, które ostatnio na szczęście często się do nas uśmiecha. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moim ulubionym letnim obiadem uwiecznionym na zdjęciu, który według mnie składa się na zestaw idealny wraz z kompotem z rabarbaru z ostatniego wpisu.

Kotlety jajeczne

jajka na twardo
masło
bułka tarta
zielona pietruszka, koperek lub szczypior
pieprz, sól

Ugotowane i obrane jajka powinny zostać rozdrobnione. Odpowiedni efekt można uzyskać przy pomocy maszynki do mielenia mięsa, ja jednak takowej nie posiadam, dlatego radzę sobie przy pomocy tarki ścierając jajka na drobnych oczkach by uzyskać plastyczną masę. Do niej dodaję miękkie masło tak by uzyskać konsystencję, z której da się lepić kotlety. Do smaku dodaję zieleniny oraz sól i pieprz. W zależności od tego na co mam aktualnie ochotę bądź co też znajduje się w lodówce dodaję posiekaną natkę pietruszki, koperek lub szczypior. Jednak moim ulubionym dodatkiem jest pietruszka.

Jeśli uzyskana masa jest za rzadka i kotlety nie chcą się kleić dodaję do niej bułki tartej. Uformowane kotlety obtaczam w bułce tartej i smażę na maśle aż do uzyskania brązowej skórki. Oczywiście w ramach działań prozdrowotnych można zrezygnować z dodatkowej porcji masła do smażenia, ponieważ znajduje się już ono w kotletach, jednak dodaje ono dodatkowego smaczku.




I na koniec o mięsie słów kilka:

Dziękuję Wam bardzo za komentarze, które mnie zawsze cieszą. Od samego początku pojawia się w nim pewien temat. Rzeczywiście w jednej z moich odpowiedzi pisałam, że niedługo pojawi się na blogu wpis z mięsem, jednak przyznaję, że inne przepisy uważam za ciekawsze i wolałabym je najpierw umieścić.

Chciałabym też żebyście zaglądając do Kuchni Poli mieli świadomość, że przepisów zawierających mięso nie znajdziecie tutaj dużo. Powiem nawet, że będą to wręcz wyjątki od reguły, ponieważ nie jem dużo mięsa, a już szczególnie nie lubię go gotować. Przyrządzanie mięsa jest dla mnie bardzo przykrym zajęciem i to nie z powodów ideologicznych, ale po prostu z powodu zapachów. Już nie raz zdarzyło mi się, że nie zjadłam przygotowanego przeze mnie dania z mięsem (np. golonki w piwie czy kurczaka faszerowanego jabłkami i cebulą), nie dlatego, że było nieudane, ale po prostu nie byłam w stanie już go zjeść.

Jako, że chcę aby prowadzenie tego bloga sprawiało mi przyjemność nie będę się zmuszała do gotowania mięsa. Mam jednak nadzieję, że nie zniechęci Was to do odwiedzania Kuchni Poli. Z biegiem czasu pojawi się tu coraz więcej przepisów, które będą stanowiły dobrą alternatywę dla mięsnych potraw (w tym mięsnego jeża, chociaż że wiem, że trudno z nim konkurować ;). Może dzięki nim przekonacie się, że ograniczenie spożycia mięsa wcale nie oznacza nudnych posiłków, którymi nie można się najeść.  Z moich doświadczeń wynika, że jest właśnie wprost przeciwnie a kombinowanie co można połączyć sprzyja kreatywności i prowadzi czasem do bardzo udanych odkryć kulinarnych.

Prawa autorskie do zdjęć oraz treści wpisów należą do autorki bloga. Jeśli chcesz zacytować fragment wpisu proszę o podanie źródła i kontakt mailowy kuchnia.poli@gmail.com.

1 komentarz: