Wstrzymałam oddech na tydzień zasłuchana w Nosowskiej. Pierwszy
haust powietrza wzięłam na koncercie Męskiego Grania, po tym kiedy Kasia
zaśpiewała „Kto?”. Czarowała, oj czarowała. I jak zwykle nie zawiodła – ubrana
w namioto-sukienkę, z tapirem jak mała dziewczynka dziękowała publiczności.
Pamiętam, że opowiadała nam krótką historyjkę, treść nieważna. Za to w pamięć
wrył mi się sam początek: „Jestem piosenkarką… (śmieszek w jej wykonaniu)”. I
jak tu jej nie lubić?
Jednak nie samą Nosowską człowiek żyje i też nie samym
kompotem ani słońcem, które ostatnio na szczęście często się do nas uśmiecha.
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moim ulubionym letnim obiadem
uwiecznionym na zdjęciu, który według mnie składa się na zestaw idealny wraz z
kompotem z rabarbaru z ostatniego wpisu.
Kotlety jajeczne
jajka na twardo
masło
bułka tarta
zielona pietruszka, koperek lub
szczypior
pieprz, sól
Ugotowane i obrane jajka powinny
zostać rozdrobnione. Odpowiedni efekt można uzyskać przy pomocy maszynki do
mielenia mięsa, ja jednak takowej nie posiadam, dlatego radzę sobie przy pomocy
tarki ścierając jajka na drobnych oczkach by uzyskać plastyczną masę. Do niej
dodaję miękkie masło tak by uzyskać konsystencję, z której da się lepić
kotlety. Do smaku dodaję zieleniny oraz sól i pieprz. W zależności od tego na
co mam aktualnie ochotę bądź co też znajduje się w lodówce dodaję posiekaną natkę
pietruszki, koperek lub szczypior. Jednak moim ulubionym dodatkiem jest
pietruszka.
Jeśli uzyskana masa jest za
rzadka i kotlety nie chcą się kleić dodaję do niej bułki tartej. Uformowane
kotlety obtaczam w bułce tartej i smażę na maśle aż do uzyskania brązowej
skórki. Oczywiście w ramach działań prozdrowotnych można zrezygnować z dodatkowej
porcji masła do smażenia, ponieważ znajduje się już ono w kotletach, jednak
dodaje ono dodatkowego smaczku.
I na koniec o mięsie słów kilka:
Dziękuję Wam bardzo za komentarze, które mnie zawsze cieszą.
Od samego początku pojawia się w nim pewien temat. Rzeczywiście w jednej z
moich odpowiedzi pisałam, że niedługo pojawi się na blogu wpis z mięsem, jednak
przyznaję, że inne przepisy uważam za ciekawsze i wolałabym je najpierw
umieścić.
Chciałabym też żebyście zaglądając do Kuchni Poli mieli
świadomość, że przepisów zawierających mięso nie znajdziecie tutaj dużo. Powiem
nawet, że będą to wręcz wyjątki od reguły, ponieważ nie jem dużo mięsa, a już
szczególnie nie lubię go gotować. Przyrządzanie mięsa jest dla mnie bardzo
przykrym zajęciem i to nie z powodów ideologicznych, ale po prostu z powodu
zapachów. Już nie raz zdarzyło mi się, że nie zjadłam przygotowanego przeze
mnie dania z mięsem (np. golonki w piwie czy kurczaka faszerowanego jabłkami i
cebulą), nie dlatego, że było nieudane, ale po prostu nie byłam w stanie już go
zjeść.
Jako, że chcę aby prowadzenie tego bloga sprawiało mi
przyjemność nie będę się zmuszała do gotowania mięsa. Mam jednak nadzieję, że
nie zniechęci Was to do odwiedzania Kuchni Poli. Z biegiem czasu pojawi się tu
coraz więcej przepisów, które będą stanowiły dobrą alternatywę dla mięsnych
potraw (w tym mięsnego jeża, chociaż że wiem, że trudno z nim konkurować ;). Może
dzięki nim przekonacie się, że ograniczenie spożycia mięsa wcale nie oznacza nudnych
posiłków, którymi nie można się najeść. Z moich doświadczeń wynika, że jest właśnie
wprost przeciwnie a kombinowanie co można połączyć sprzyja kreatywności i prowadzi
czasem do bardzo udanych odkryć kulinarnych.
Prawa autorskie do zdjęć oraz treści wpisów należą do autorki
bloga. Jeśli chcesz zacytować fragment wpisu proszę o podanie źródła i kontakt
mailowy kuchnia.poli@gmail.com.
mniammm..... :D
OdpowiedzUsuń