wtorek, 10 lipca 2012

Makaron z cukinią


W polskich domach eurogorączka już wygasła, jako że dobiliśmy do finału już jakiś czas temu. W niektórych być może skończyła się jeszcze wcześniej w pewien sobotni wieczór. Prawdopodobnie nie mnie jedną w niedzielny poranek przywitał potworny ból głowy. Podejrzewam, że towarzyszył on większości, jeśli nie wszystkim, widzom meczu o wszystko.

Z czystym sercem mogę jednak powiedzieć, że po Euro 2012 w mojej kuchni pozostanie pewien ślad. Nie, nie w postaci biało-czerwonych cukierków ani pianek. Ślad ten narodził się dzięki stygnącej głowie kibica, w której pojawiły się jednocześnie dwie myśli: „Jeść!” i „Nic mi się nie chce!”. Potrzeba matką wynalazku, zatem po sprawdzeniu zawartości lodówki, krótkim oszacowaniu możliwości żołądka oraz małym researchu w światowej sieci zmusiłam szare komórki do krótkiego tańca-połamańca w wyniku którego z chaosu wyłonił się:

Makaron z cukinią

jakikolwiek makaron
mała cukinia
olej
zielona pietruszka
czosnek
sól

Cukinię pokroiłam na cienkie „półtalarki” nawet jej nie obierając (w dzień lenia nie obiera się warzyw jeśli nie jest to konieczne). Następnie podsmażyłam ją na patelni na małym ogniu na dużej ilości oleju starając się by niepotrzebnie się nie zarumieniła, ponieważ chciałam jedynie aby zmiękła. Po uzyskaniu odpowiedniego efektu, kiedy cukinia się nieco zeszkliła posoliłam ją i dorzuciłam na patelnię dwa przepuszczone przez wyciskarkę ząbki czosnku oraz dodałam garść świeżej posiekanej pietruszki.

Taką mieszankę trzymałam krótko na patelni do momentu, kiedy uznałam, że smaki się już przegryzły, co nie trwało dłużej niż 3 minuty. Po zdjęciu patelni z ognia wrzuciłam na nią ugotowany w tak zwanym międzyczasie makaron. Po zamieszaniu potrawa była już zdecydowanie gotowa do spożycia a czas przygotowania zamknął się w około 20 minutach.



Na pocieszenie wszystkim kibicom i sobie samej mogę napisać: całe szczęście, że nie musieliśmy chować do szafy biało-czerwonych szalików! Zdecydowanie przydały się podczas finału Ligi Światowej! Brawo dla naszych Orzełków!


PS Nie wiem dlaczego, ale patrząc na to zdjęcie od razu do głowy przychodzi mi Cthulhu ;)

Prawa autorskie do zdjęć oraz treści wpisów należą do autorki bloga. Jeśli chcesz zacytować fragment wpisu proszę o podanie źródła i kontakt mailowy kuchnia.poli@gmail.com.

6 komentarzy:

  1. Pierwsze myśli „Jeść!” i „Nic mi się nie chce!” Buaahahahah! Chyba "Wody!" i "Więcej nie piję" :) Jak zawsze rodzi się pytanie: gdzie mięso. Prawdziwy kibic je dużo mięsa :P Widać jak kibicowałaś, dlatego nie wyszliśmy z grupy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A będzie coś z owocami morza?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas przygotowania i cukinia przekonują mnie do tego przpisu.
    A sezon "cukiniowy" tuż tuż...

    OdpowiedzUsuń
  4. widziałem na żywo :) Wyglądało smacznie!

    OdpowiedzUsuń